Stanął
przed lustrem. Na jego twarz, jak zwykle, wpłynął cyniczny
uśmiech, który tak bardzo pokazywał jego stosunek do świata.
Przeczesał bladymi palcami, przydługie już, czarne włosy i
pokręcił głową. Zabójstwo jedynej fryzjerki w tej zapyziałej
mieścinie nie było dobrym pomysłem.
Odetchnął
głęboko i spojrzał wprost w błękitne tęczówki swojego odbicia.
Powoli, z namaszczeniem, oblizał wargi, końcem języka dotykając
wąskiej blizny tuż pod kącikiem ust. Czas się trochę pobawić.
Szum
silnika zagłuszał jego chaotyczne myśli. Kiedy grafitowy aston
martin dbs mknął pustą o tej porze ulicą, bystre oczy mężczyzny
jak radar przeczesywały okolicę. Przygryzł wargę. Nie było jej.
Nie było tej cholernej dziewczyny, z którą się umówił! Chciał
się spóźnić. Chciał, aby na niego czekała. A tymczasem to jej
nie ma w wyznaczonym miejscu.
Zaparkował
na placu, skąd rozciągał się widok na wschodnią część parku,
ale nie wysiadł z auta. Przeciągnął się z westchnieniem i wyjął
telefon z kieszeni opinających jego biodra dżinsów. Dziewczyna
spóźniała się już piętnaście minut. Niepokój zaczynał
przeradzać się w złość, choć wiedział, że gdy emocje zamroczą
jego umysł, nie zrobi tego tak, jak trzeba.
Pojawiła
się wreszcie. Ciemne włosy rozwiewał chłodny, wieczorny wiatr,
którego gwałtowne podmuchy rozchylały co rusz poły jej
niezapiętego płaszcza. Zmierzył ją spojrzeniem, kiedy zatrzymała
się pod okazałym klonem i zaczęła nerwowo zerkać na zegarek.
Teraz zauważył, że ściskała w dłoni parujący kubek z logiem
starbucksa. Prychnął. Po kilku minutach wysiadł w końcu z
samochodu, zamykając cicho drzwi.
Okrążał
ją powoli. Nie dając się zobaczyć, ale pozwalając poczuć swoją
obecność. Zbliżał się. Na pewno czuła ciepłe podmuchy jego
oddechu, choć zapewne uznawała je za delikatny wiatr. Bawiło go
to. Był jak kot, który okrąża ofiarę, przyczaja się i w końcu
atakuje. Atakuje, by zabić, przegryźć ostrymi zębami tętnicę.
Uśmiechnął
się, gdy otuliła szczelniej płaszczem swoje drobne ciało. Ciągle
rozglądała się z niepokojem. Raz prawie zauważyła jego ciemną
sylwetkę, ale umknął nim zdążyła mrugnąć. W końcu skoczył.
Z gardła dziewczyny wydarł się, zduszony przez jego dłoń,
okrzyk. Chwycił mocno jej głowę i gwałtownie szarpnął. Głośne
chrupnięcie skręcanego karku wywołało na jego nieogolonej twarzy
grymas obrzydzenia. Nie znosił tej części pracy.
Ciało
dziewczyny bezwładnie opadło na bruk, a kończyny wykręciły się
pod dziwnymi kątami, nieutrzymywane już świadomie przez siłę
mięśni. Ukucnął przy niej. Delikatnie przesunął palcem po jej
bladej szyi. Zawsze wykonywał ten czuły gest, z fascynacją patrząc
w gasnące już oczy ofiary. Uśmiechnął się i schował emocje na
dno jednej z szufladek w jego głowie. Teraz musiał być dokładny,
bezbłędny.
Wciąż
ciepła krew spływała po szklanej ściance, pozostawiając na niej
czerwoną smugę. Zanikający puls słabymi falami wypychał z żył
ich zawartość. Kiedy napełnił ostatnią fiolkę, z pietyzmem
umieścił w niej korek i schował do wyściełanego welurem
pokrowca. Z zadowoleniem spojrzał na swoje zdobycze. Na swoje
skarby.
Przez
jego przełyk przepływały kolejne łyki whisky i niegasnące
poczucie spełnienia. Satysfakcja, na poły z alkoholem, ogrzewała
jego wnętrze, buzując wśród chaotycznych myśli i uczuć.
Metaliczny zapach wypełniał jego nozdrza, gdy biorąc głęboki
wdech zaciągał się wonią krwi. Uśmiech zastąpił sarkastyczny
grymas na jego twarzy. Pan będzie zadowolony. Będzie z niego dumny.
Mężczyzna
pogrążył się w refleksji. Może kiedyś to on zostanie Panem.
Tak. Ta myśl z upływem minut zdawała się nabierać w jego głowie
niemal namacalnych kształtów. Tak. Kiedyś to on będzie Panem.
Będzie miał sługów. Wyznawców. To przed nim będą klękać.
Jego będą się bać.
Nie mogłam doczekać się kolejnego rozdziału. Jak zwykle świetny. To w jaki sposób wszystko opisujesz jest dla mnie... po prostu doskonały. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko, że nie będziesz kazała długo na niego czekać. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział. Pełen uczuć i dramatyzmu. Podoba mi się, choć nie chciałabym być na miejscu tej kobiety. Z wiadomych przyczyn. Co do długości... za krótko, moja droga. Wiem, że pisanie dłuższych rozdziałów jest męczące, ale ta radość na twarzy czytelnika.... proszę, zrób to dla nas :)
OdpowiedzUsuńCo do książki. Są konkursy organizowane przez wydawnictwa. Spróbuj, może akurat się uda :)
Pozdrawiam
Ress
http://the-first-avenger.blogspot.com/
Końcówka wiele wyjaśnia :D Ale rozdział za krótki!
OdpowiedzUsuń