Od razu uprzedzam, że to dopiero początek, proszę się nie zrażać, jeżeli rozdział się nie spodoba :) Mam jednak nadzieję, że nie jest zły.
Rozdział z dedykacja dla pewnej wojowniczej owcy, która nie daje mi spokoju.
_
Kay
zaklęła cicho, kiedy zabrzmiał dźwięk domofonu. Wystraszona
drgnęła, upuszczając krojonego właśnie banana wprost do miski z
odpadkami. Odłożyła nóż i wytarła ręce. Irytująca melodyjka
rozległa się ponownie, ale Kay zignorowała ją i zatrzymała przy
lustrze. Przygładziła dłońmi długie, brązowe loki i starła z
kącika oka odrobinę rozmazanego tuszu. Posłała swojemu odbiciu
pełne niezadowolenia spojrzenie zielonych tęczówek i otworzyła
drzwi.
Alex
jak burza wpadł do mieszkania, rozsiewając wokół mocny zapach
męskich perfum. Kay cofnęła się instynktownie zanim przyjaciel ją
staranował. Dopiero teraz mu się przyjrzała. Brązowe włosy
jak zwykle miał potargane. Oddychał ciężko, a jego twarz była zaróżowiona od zimna.
Tegoroczne jesienne wieczory nie raczyły ich nawet odrobiną
pozostałości po letnich upałach.
-
Musisz coś zobaczyć – wydyszał i wyszedł przed dom.
Kay
chwyciła kurtkę, zamknęła drzwi na klucz i posłusznie ruszyła
za nim w stronę jego hondy repsol.
Odwróciła
głowę. Martwe ciało leżące na chodniku zdążyło już
zesztywnieć i napęcznieć od nieustającego deszczu. Z
rozchylonych ust denatki wystawał siny koniec języka, kontrastujący
z rozmytą czerwienią szminki. Jasne włosy falowały, poruszane
strugami wody, płynącej wzdłuż niskiego krawężnika.
Alex
kucnął obok Kay i dłonią wskazał dwa małe punkty na szyi
martwej dziewczyny. Kropki, wielkości główki od szpilki,
znajdowały się w odległości jakichś trzech centymetrów od
siebie. Pod każdą z nich widniał cienki, siny pasek, jak gdyby
ktoś długo przyciskał wąski przedmiot do skóry.
-
To już kolejna... - mruknął mężczyzna, nie odrywając wzroku od,
ślicznej niegdyś, twarzy martwej dziewczyny. - I znów te ślady...
Jakby nie wysysał krwi, a ją zbierał...
Kay
skrzywiła się.
-
Trzeba ją stąd zabrać – powiedziała nagle. - Mick powinien ją
zbadać. Może się czegoś dowiemy. Może poda nam jakiś trop. Albo
dowiemy się, kto...
-
Kay, czego ty się spodziewasz? Że go złapiemy? Proszę cię... I
co zrobimy? Poprosimy żeby udał się z nami na policję?
-
Nie musisz być złośliwy – wysyczała.
-
Dzwoń po gliny, zmywamy się stąd. Mick i tak ją dostanie.
Chłód
i atmosfera kostnicy wywołały na skórze Alexa gęsią skórkę.
Potarł ramiona opatulone grubym wełnianym swetrem o luźnych
splotach, ale nie przyniosło to ulgi. Wciąż drżał z zimna i nie
mógł się doczekać, aż Kay wróci z gorącą herbatą. Od pół
godziny czekali, aż ich znajomy patolog wyjdzie z sali i poinformuje
ich, że nie odkrył w ciele denatki nic nadzwyczajnego. Że ich
podejrzenia były bezsensowne. Alex doskonale wiedział, czego się
spodziewać, a jednak siedział tutaj i marzł. Westchnął. Robił
to dla Kay. Tej wariatki, która ubzdurała sobie, że rozwiąże
zagadkę tajemniczych śmierci młodych dziewcząt. Już dawno
stracił nadzieję na to, że jego przyjaciółka stanie się
normalna i zajmie tymi wszystkimi babskimi rzeczami, których nie
rozumiał. Kosmetykami, wyprzedażami, komediami romantycznymi...
Westchnął ponownie. Kay była inna i właśnie dlatego była jego
jedyną przyjaciółką.
Drzwi
prosektorium otworzyły się i stanął w nich wysoki, ciemnowłosy
mężczyzna o świdrującym, szarym spojrzeniu. Gdyby nie medyczny
fartuch i zamiłowanie do trupów, mógłby uchodzić za
atrakcyjnego, jednak w bieli nie wyglądał korzystnie.
-
Witaj. - Uścisnął dłoń znajomego i rozejrzał się po korytarzu.
- Gdzie Kay? Wydawało mi się, że ją słyszałem.
-
Poszła po herbatę. Powinna zaraz być.
Jak
na zawołanie zza rogu wyłoniła się drobna sylwetka odziana w
obcisłe dżinsy i kilka rozmiarów za duży, włochaty sweter.
Rozwiane, brązowe loki tańczyły wokół jej twarzy, gdy szybkim
krokiem przemierzała korytarz. Podała przyjacielowi kubek z
parującym napojem i przywitała się z Mickiem.
-
Masz coś?
-
Poza tym, że wszystkie ofiary były młode, atrakcyjne i jeśli tak
dalej pójdzie to przyrost naturalny jeszcze bardziej spadnie? Tak.
Wszystkie trzy miały tę samą grupę krwi. Mało tego. Każda z
nich była sucha.
-
Co masz na myśli? - Alex spojrzał na niego zaskoczony.
-
Zostały pozbawione przynajmniej połowy objętości krwi. I to nie z
powodów naturalnych.
-
Tak myślałam – szepnęła Kay. - To jakiś maniak albo...
-
Kay, nie ma wampirów... To bajka. Wymysł. - W głosie Alexa
pobrzmiewało rozbawienie. Dziewczyna naczytała się za dużo
horrorów.
-
Ja już nie jestem tego taki pewien – rzucił Mick i z powrotem
zniknął za drzwiami prosektorium.
-
Kay, wiesz, że on cię wkręca, prawda?
Kobieta
spojrzała na niego przelotnie i wbiła wzrok w małe okienko u góry
drzwi. Wiedziała o tym. Ale coś w tonie głosu Micka nie dawało
jej spokoju.
No! Wreszcie konkrety! Bardzo ładny opis martwego ciała :) Że nie wspomnę o "zabieraniu" krwi. Tylko do jakich celów? Hmm....? :D Chcę kolejny rozdział! Jakby co to wiesz co masz robić i do kogo pisać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Naprawdę mi się podoba, czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i wciągające! Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem Twojego talentu pisarskiego.
OdpowiedzUsuńswiatprawieidealny.blogspot.com
Nie zrazilam się... Wiem że często nie jest się pewnym swoich tekstów, ale ty naprawdę nie masz się czym przejmować :)
OdpowiedzUsuńbelieveitonot.blogspot.com
Przyznam szczerze, że trafiłam tutaj przez przypadek. :D
OdpowiedzUsuńAle historia jak najbardziej wciągająca. Oby tak dalej! ;)
Czekam na nowość i mam prośbę. :)
Mogłabyś powiadamiać mnie pod moim opowiadaniem w SPAM'ie? :D
Ułatwiło by mi to życie:)
http://day-of-my-dreams.blogspot.com/
Może Cię zaciekawi moja historia. :)
Ewuniu - no co ja ci mogę napisać ? Skoro i tak wiesz, ze jesteś genialna :) lubię takie historie :) coś czuje, ze po raz kolejny będziesz moja inspiracja ;) A.
OdpowiedzUsuńWampir jak nic! :D Super, super, zobaczymy, co będzie dalej...
OdpowiedzUsuń